czwartek, 12 maja 2016

Mordheim, drugie podejście

  W bólach ewoluował domek z poprzedniego posta. O ile pierwszy powstał w jeden dzień i godzinę (bez malowania) tak ten powstawał tydzień (bez malowania). Jak wyszło, nie mi oceniać, ale dla oka jest miły. W każdym razie, tego rodzaju budyneczki nie są proste do wykonania, z tym większym podziwem będę oglądał cudeńka wykonane przez innych. Wcześniej tego nie doceniałem tak jak powinienem. Zdjęć nieco za dużo, ale przy moim antytalencie fotograficznym zawsze tyle robię, licząc że któreś musi okazać się czytelne.

















2 komentarze:

  1. No no no, nie dość, że ładne, to jeszcze jakie praktyczne! Kawał dobrej roboty.

    OdpowiedzUsuń