Czasami brakuje w makiecie, do pełni szczęścia jakiegoś posągu. Można oczywiście zrobić sobie odlew (zwykle bez zgody właściciela oryginału) lub zakupić gotowe gipsowe lub plastikowe. Ale mi się nie chciało. Zachciało mi się eksperymentować i zażądałem od paluszków niemożliwego. Może nie aż tak niemożliwego, ale to dotyczy większości, dla mnie było to nie lada wyzwanie. Wyszło jak wyszło, ale wyszło. Grunt iż wiem że jest to możliwe. Posąg ze styroduru. Z czasem dojdę (mam nadzieję) do większej wprawy. Na ostatnim zdjęciu jedyne narzędzie jakiego użyłem po za nożykiem.
Wszelkie uwagi i porady mile widziane.
Jak na styrodur to całkiem nieźle to wyszło :-)
OdpowiedzUsuńNo nieźle, ale miałem nadzieję na coś lepszego. Zobaczy się drugim razem.
UsuńŻe też ci się chciało wycinać w sturodurze?
OdpowiedzUsuńJak na wycinankę to naprawdę całkiem nieźle :)
jakie tam wycinanie? Ledwie kontur, a cała reszta tym dłutkiem była wygniatana:)
UsuńA nie łatwiej wyrzeźbić w ginie lub modelinie?
UsuńNie lubię się brudzić;) Zresztą rzeźbienie nigdy mi nie wychodziło, i trwałoby dłużej niż 5 minut.
Usuń